piątek, 20 stycznia 2012

Książka dla każdego rozdział1.

Około w pół do dziesiątej obudziłam się, wstałam z łóżka i pomaszerowałam do kuchni.
Zanim jeszcze weszłam do kuchni usłyszałam kłótnię mamy z tatą. Nie wiadomo było o co się kłócili. Ja stałam przed kuchnia i nasłuchiwałam ich rozmowę. Po paru minutach zaczęła drzeć się moja młodsza siostra. Pewnie rodzice ja obudzili. Mama przyłapała mnie na podsłuchwaniu. Przez to tez dostałam karę na kompa..
Po śniadaniu poszłam z moim psem - Celą na spacer. Zauważyłam tam dwie dziewczyny z moje szkoły które ciągle kogoś obgadują i komuś dokuczają. Jak zawsze jedna z nich do mnie zagadnęła.
- O... wyprowadzamy pieska widzę..
- Czego ode mnie chcesz? Ja tylko wypełniam swoje obowiązki!
-Nie denerwuj się...Nie masz dziś humorku, co?
-Moi rodzice się pokłócili, boje się że to koniec :-(
-Przykro nam, sory ale musze iść.. Nara!

Z zasmuconą miną pobiegłam razem z Celcią do domu. Dziś na prawdę był dla mnie trudny dzień.
Gdy weszłam do domu znowu usłyszałam kłótnię rodziców.

Nazajutrz zapowiadał się na prawdę słoneczny poranek..
Słońce grzało nieubłaganie. Niedługo usłyszałam głos mojej mamy
-Wstawaj! Do szkoły! Budzik Ci się zapsuł.
-Mamo jeszcze chwilkę...
-Jeszcze chwilkę, jeszcze chwilkę...Musisz wyprowadzić Celę...
-Oh.. biedne psisko się zleję!
Pół godziny potem byłam już w szkole.
Moja przyjaciółka jak zawsze pierwsza powiedziała:
-Heej!
-No hejka.
-Co sie z Tobą dzieje?
-W jakim sensie?
-W normalnym. Wczoraj miałyśmy pójść pojeździć na koniach!
- Ojej... zapomniałam. Przepraszam, jakoś Ci to wynagrodzę..
- No myślę..
Parę sekund po rozmowie z Olą zadzwonił dzwonek na lekcje matematyki..
Pani sprawdziła obecność a następnie zawołała mnie do tablicy bym rozwiązała zadanie. Zadanie było związanie z równaniami algebraicznymi.
Poszłam więc do tablicy i rozwiązałam zadanie. Dostałam 5-
Potem pani tłumaczyła różne rzeczy...
W pewnej chwili podniosłam rękę do góry.
-O co chodzi Asiu? Czegoś nie rozumiesz?
- Bardzo mnie głowa boli i jest mi niedobrze...
-Rzeczywiście jesteś bardzo bledziutka... Olu idź z Joasią to higienistki..
Pani dała mi jakieś lekarstwo, zmierzyła mi temperaturę po czym zwymiotowałam.
Następnie pani spytała.
-Co jadłaś na śniadanie?
-Nie jadam śniadała, dzięki temu dobrze myśle na lekcjach matematyki i innych ścisłych przedmiotach.
-Źle robisz... Dziecko w Twoim wieku powinno jeść regularne 5 posiłków.
-Wiem, ale nie miałam czasu na śniadanie...
-Oj dziecko dziecko..
W drodze do sali w której miałam matematykę zrobiło mi się znowu niedobrze, szybko pobiegłam to łazienki i zwymiotowałam.
Gdy weszłam do sali zapanowała cisza. Ja usiadłam w ławce moją bluze położyłam na ławkę a głowe położyłam na niej.
Pani spytała:
-Lepiej się czujesz?
-Niee..
-A pamiętasz numer do mamy? Może bym zadzwoniła i przyszła by po Ciebie?
-Mamy w domu nie ma taty też nie...
-To może do babci zadzwonię..?
-Nie pamiętam numeru.
-No dobrze, Na przerwie znowu pójdź Olu z nią do higienistki.
Na przerwie tak jak pani kazała poszłam z moja przyjaciółka Olą do higienistki.
Następna lekcja-przyroda.Bardzo lubię przyrodę więc skłamałam panią od matematyki bo chciałam zostać na przyrodzie aby pani sprawdziła moją pracę domową, może dostanę 5...
Tak jak mówiłam pani sprawdziła moja prace domową. Tylko że miałam pewien błąd za którego musiałam zapłacić ocena niżej niż ,myślałam. Znaczy się dostałam 4-też dobra ocenę.
Potem powiedziałam do pani:
-Prosze panią, mogę iść do ubikacji?
-Przed chwila była przerwa!!
-Ale mi niedobrze...
-Byłaś u higienistki.?
-Tak, dwa razy
-No dobrze idź..
Prawie pół lekcji spędziłam w kiblu...
Resztę lekcji rozwiązywaliśmy zadanie. Po przyrodzie miał być w-f.
Mój wychowawca jest moim panem od wf-u.Graliśmy w mój ulubiony sport-piłkę nożną! Jestem dziewczyna ale bardzo lubię sporty mężczyzn...
Po wf-ie wychowawca zadzwonił do mamy i przyszła po mnie po czym usłyszałam głośne "Paaa!" i "Życze zdrowia" od całej klasy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz